Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2015

Tragikomedia

Obraz
Jak wyglądają moje wakacje? Dość dla mnie standardowo. Zaczęłam je przeziębieniem, a teraz leczę zapalenie ucha środkowego. Warto zaznaczyć, że od dawna nie kąpałam się w jeziorze czy basenie. Czekam na końcówkę lata, może być ciekawie. Ale przecież nie przyszłam tutaj marudzić, raczej szybko nie umrę. W związku z infekcją zaczęłam zastanawiać się nad stanem naszej służy zdrowia. Nie zagłębiałam się w szczegóły systemu opieki zdrowotnej, bo jestem niedoinformowanym Polakiem i nie wiem, w jakim stanie jest faktycznie. Nie oceniam polityki zdrowotnej, bo nie jestem politologiem ani politykiem. Jestem człowiekiem i dlatego oceniam człowieka, który mnie leczy. Wiele razy miałam kontakt z lekarzami, specjalistami i tymi pierwszego kontaktu, więc trochę naoglądałam się tego, jak wygląda praca doktora. Pół godziny do skończenia zmiany pana doktora, a w poczekalni czeka jeszcze trójka chorych dzieci, które były od dwóch dni zapisane w kolejce, by mogły otrzymać pomoc.  Jedno prawie ni

Liebster Blog Award

Obraz
Zostałam dominowana do LBA, czyli Liebster Blog Award, i to przez dwie dziewczyny jednocześnie! To dla mnie wielka przyjemność, a jeżeli zgodnie z założeniem tego tagu nominacja to wyraz uznania za dobrze wykonaną robotę, to najlepsza nagroda. Dziękuję z całego serduszka autorkom blogów Zdrowo psychiczna oraz Flawless bananaa i serdecznie zapraszam do odwiedzenia ich ciekawych zakątków (linki schowane pod nazwami). Na czym polega ten tag? Muszę odpowiedzieć na jedenaście pytań, które zadały mi dziewczyny, a potem nominować kolejnych jedenaście osób. Nie mogę wybrać blogów, które mnie wybrały. Obowiązkowo do postu dorzucam logo akcji. LBA ma na celu promowanie nowo powstałych blogów i lepsze poznanie ich autorów. To do dzieła! Pytania, które zadała mi Zdrowo psychiczna 1.Jakie imię masz lub weźmiesz Sobie na bierzmowanie ? Anna 2.Masz jakieś zwierzątka w domu ? Tak, psa.  3.Masz rodzeństwo ? Tak, młodszą siostrę.  4. Dlaczego założyłaś Bloga ? Pisanie sprawia

Wehikuł czasu istnieje naprawdę

Obraz
Idziesz do łazienki. Po całym dniu trzeba się odświeżyć. Myjąc zęby, mimowolnie patrzysz w lustro, w którym odbija się twoja sylwetka. To ty. Może podobasz się sobie, a może nie akceptujesz tego, jak wyglądasz, ale musisz ze sobą żyć. Codzienna rutyna nie pozwala się zatrzymać. Pierwszy raz od tak dawna patrzysz sobie w oczy. Te oczy wiele widziały.  Najpiękniejszy zachód słońca, który oglądałeś, to ten ubiegłego lata nad morzem, gdy wyjechałeś z rodziną na wakacje. To był cudowny czas. W podstawówce wywróciłeś się na rowerze, czego pamiątką jest mała blizna na kolanie. Uwielbiałeś lepić z babcią pierogi na wigilijną wieczerzę. Nikt nie robi tak dobrych jak ona. Albo gdy mama śpiewała ci kołysanki, gdy nie mogłeś zasnąć. Albo gdy byłeś na pierwszym pogrzebie. Umarł jakiś wujek od strony taty, syn siostry córki prababci... czy kim on tam był. Kiedyś życie było prostsze. Zamiast tłumaczenia się, dlaczego masz tę drobną ranę, wszyscy ci współczuli, głaskali i czule mówili. Te wszystk

Na dobrego i pies nie zaszczeka, i dziecko nie zapłacze

Obraz
Lubię korzystać z komunikacji miejskiej chyba jak mało kto. Mimo iż czasami muszę wsiąść do zapełnionego po brzegi autobusu, który już przesiąkł zapachem chmielu, tytoniu i ludzkiego potu, potrafię znaleźć w tym jakieś plusy. Po pierwsze- mogę dojechać gdziekolwiek chcę i nikt nie wie, dokąd podróżuję, bo staję się anonimowa w tym ciasnym tłumie. Po drugie- mimo iż każdy z pasażerów jest anonimowy, mogę go obserwować, a to pozwala mi lepiej poznać ludzi i czasami jest bardzo zabawne.  Najlepszym skarbcem staropolskich przysłów oraz historii są dla mnie starsi ludzie. Uwielbiam ich słuchać, ponieważ z każdą nową legendą poznaję nowe, zabawne, szczere i niesamowite prawdy. Czasami dziwię się, że przysłowie "Na dobrego i pies nie zaszczeka, i dziecko nie zapłacze" jest przecież tak prawdziwe, a nikt go nie zna. I nikt nie chce znać.  Autobusy dla starszych panów stają się otwartym forum do wygłaszania swoich poglądów politycznych. Chyba nie spotkałam jeszcze dziadka, kt

Artysta w akcji

Obraz
Artyści to dość osobliwa grupa społeczeństwa. Gdy byłam młodsza, bardzo często słyszałam na ich temat różne niezbyt pochlebne opinie. Słyszałam, że żyjąc w swoim świecie, zapominają o realiach, a gdy już do nich wejdą, nie potrafią sobie poradzić, że nie sposób ich rozumieć albo że mają nienormalny styl ubierania. Dziwiły mnie te komentarze i nie zgadzałam się z nimi. Dla mnie, artyści byli inni od wszystkich, ale w pozytywny sposób. Myślałam, że widzą szerzej świat, bardziej go odczuwają i są wrażliwsi, co uważałam za cechy wartościowe. Do czasu, kiedy nie dostałam się zza kulisy ich świata i nie poznałam go lepiej. Bo wielu z nich naprawdę nie potrafi urzec swoją wrażliwością. Zimą drugiej klasy gimnazjum pani od zajęć artystycznych udało się zorganizować spotkanie z jakimś ważnym dla miejskiego teatru dramatopisarzem. Miała to być okazja do poszerzenia swojej wiedzy o tym, jak należy oglądać spektakle teatralne oraz poznania kunsztu pisania scenariusza. Z założenia miał to być

Zawsze na głos! "Blondynka na językach"

Obraz
Chcesz nauczyć się języka obcego, ale gubisz się w gramatycznym gąszczu i stosach list słówek, które podawane ci są w szkole? Pomocnicze kursy i strony w internecie również nie za wiele dają? Może nie problemem jest sam język, ale metoda, jaką cię uczą. Ostatnio postanowiłam spróbować samodzielnie coś poznać. Od razu wybrałam język niemiecki, którego uczyłam się w gimnazjum. Przez trzy lata poznałam kilka zagadnień oraz kilkadziesiąt słówek i czułam się z tym dobrze. Myślałam, że gdybym spotkała na ulicy jakiegoś Niemca, to potrafiłabym przeprowadzić z nim krótką rozmowę... i chyba się pomyliłam, bo nadeszła nowa szkoła, a w niej nauka innego języka. Po roku parlowania zapomniałam, jak się szprecha. A szkoda, by te trzy lata nauki się zmarnowały. Może gdy przypomnę sobie stare oraz poznam nowe zwroty będę mogła powiedzieć, że mój niemiecki jest na poziomie komunikatywnym. Z pomocą przyszedł mi kurs mówienia i rozmawiania w języku niemieckim Beaty Pawlikowskiej z serii "Bl

Nektarynka

Obraz
Kiedy kilka dni temu jadłam nektarynkę, słuchałam rozmowy mojej babci z jej znajomą. Kolejny sąsiad umarł, za dwa dni pogrzeb. Jak zwykle ta sama śpiewka- iść czy nie iść. Te same argumenty na tak, te same argumenty na nie. Rozmowa płynęła dalej, a ja pomyślałam sobie, jakie to cholernie przykre, że ten sąsiad już nigdy nie skosztuje nektarynki takiej jak ta, którą właśnie trzymałam w dłoniach. Chyba każdy uwielbia słodki smak nektarynki. Moja była jędrna i rumiana, a gdy ją ugryzłam, cała poplamiłam się od soku. Soczysta jak tysiące innych owoców, które już kiedyś zjadłam. Bardzo mi smakowała, dlatego dała mi chwilę radości. Taki mały dar od dnia, którego wcześniej nie zauważałam. I pomyśleć, że ktoś nie będzie mógł nawet na nią spojrzeć. Dlaczego zaczęłam zastanawiać się nad tym owocem? Dlaczego jem akurat ten? Czy ta nektarynka wyróżnia się czymś spośród tysięcy innych? Ile pracy jest warta jedna mała nektarynka? Ile ludzkich rąk musiało pracować, bym ja mogła jej spróbować?