Czym jest matematyka?

Moje zdolności matematyczne nie są na takim poziomie, jakim powinny być u typowego ucznia, ale też nie są tragiczne. Nigdy nie miałam proponowanej dwói na koniec, a raz na rok z jakiegoś sprawdzianu uda mi się dostać nawet coś około piątki. Jednak to właśnie z matematyki dostałam moją pierwszą jedynkę drugiej klasie podstawówki. Przez te wszystkie lata, w których miałam styczność z tą dziedziną wydawało mi się, że nigdy jej nie pojmę. Nigdy nie podobał mi się też matematyczny świat- ocenianie, prowadzenie lekcji, sposób kwalifikowania uczniów do odpowiedniego poziomu. Ostatnio, sama nie wiem dlaczego, próbuję zrozumieć, dlaczego tak bardzo nie lubię liczb, równań i poszukiwań niewiadomych. Może dlatego, że przez pół roku na zajęciach przerabiałam funkcje. Doszłam w moich matematycznych rozważaniach do kilku ciekawych wniosków.

Matematyki uczniowie zaczynają się uczyć w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Na początku nie jest to skomplikowane zagadnienie, proste działania na dodawanie i odejmowanie na liczbach, które można pokazać na palcach. Skoro był to także mój początek matematycznej ścieżki, żałuję, że nie słuchałam na pierwszych lekcjach tego przedmiotu. Pani pewnie wyjaśniała, c z y m  j e s t matematyka i  p o  c o się jej uczymy, tak jak na wszystkich początkowych lekcjach fizyki, geografii czy chemii. Zawsze podaje się definicję nauki. Chyba że takiej nie było. Jak sięgam pamięcią, gdy zaczynałam uczyć się algebry, nigdy nie słyszałam, c z y m  j e s t, lecz od razu poznawałam milion pojęć dotyczących sum algebraicznych, a gdy rozpoczynałam zabawę z geometrią, usłyszałam tylko, że geometria to coś związanego z figurami. Nigdy nie doczekałam się prostego wyjaśnienia, czym będę się zajmować.

Więc by dowiedzieć się, dlaczego nie lubię matematyki, zadałam pytanie, c z y m  w ogóle  o n a  j e s t. Porównałam sobie jej kilka dziedzin, załóżmy, że właśnie algebrę i geometrię. Jedna zajmuje się szukaniem niewiadomych z równań, a druga szukaniem niewiadomych z obliczeń dotyczących wielkości figur i brył. Czyli matematyka polega na poszukiwaniu. Ale skoro ludzie zajmują się logicznym myśleniem od tysiącleci, a ja uczę się tylko podstawowych zagadnień z nim związanych, pewnie nie można już wpaść na nic nowego. Wiele jego praw oraz założeń zostało już odkrytych i wszystko jakoś poukładano, podzielono, przypisano. Czyli wszystko jest sobie p r z y p o r z ą d k o w a n e, jak w funkcjach.

Matematyka jest zatem niekończącym babraniem się w nieskończonych zbiorach liczb, które nie rzeczywiście nie istnieją. To szukanie powiązań w jednym niekonkretnym ciągu cyfr w różnych połączeniach, których nie ma. To uproszczenie świata, który można przedstawić za ich pomocą, ale nie można powiedzieć, że liczby gdzieś na nim są. To jak wyrwany z kontekstu ciąg założeń, bo tych powiązań nie można porównać do niczego stworzonego na Ziemi i w Kosmosie. Czy jest w takim razie językiem, którym można opisać Wszechświat? Dlaczego więc pokazuje tylko jego wielkość i masę?

Matematyka nie ma żadnego szerszego pojęcia może dlatego, że jest jakimś p o c z ą t k i e m  c z e g o ś. Tylko czego? Nazwana królową nauk, pewnie jest od tego, by służyć innym dziedzinom w opisywaniu świata. A logiczne myślenie, które jest wymagane na prawie, nauce niezajmującej się opisywaniem świata, tylko jego porządkowaniem? Może więc z matematyką chodzi o to, że ma ona segregować świat i życie. 

To przemawia na jej korzyść. Absurdalne dla mnie jest jednak to, że liczby, których nie ma, mają regulować świat, który istnieje. To jak niepotrzebny, skrótowy język- ale jak potrzebny. W końcu cała nasza cywilizacja opiera się na jego budowie. Absurdalny paradoks. Rzeczywiście, tylko za jego pomocą wymierzymy wielkość i masę wszystkiego, ale dlaczego próbuje on wkraść się w życie, które jest czymś większym, jakąś istotą, wartością, procesem? Logika, na jakiej prawie działa matematyka, ma pomóc w dedukcji na każdy temat, nawet dobra i zła. Czy więc tylko ludzie, którzy myślą matematycznie są dobrzy? Potrzebni są, naprawdę, z tym się zgadzam, lecz chyba nie każdy musi postrzegać świat tak samo, w sposób uporządkowany i logiczny. Bo ludzki świat nie zawsze taki jest. Ludzie poddają się uczuciom, zachowują się tak, jak chcą, bo zawsze mają wybór. Nie wszystko da się zrozumieć i usprawiedliwić. Nie da się przełożyć na język liczb.

Dlaczego więc każde dziecko zaczyna się uczyć matematyki jako jednej z pierwszych rzeczy? Dlaczego każdy musi ją pojąć, przyswoić i żyć według niej?

Za jakiś czas nadejdzie matura. Nie dość, że będę musiała wziąć korepetycję z tego, jak matematyka porządkuje świat, to chyba też z tego, czym matematyka w ogóle jest, bo wcześniej nikt mi tego nie wytłumaczył. Może ktoś, kto się na tym zna i lubi babrać się w cyferkach, rozumie to pełniej i widzi w tym jakiś głębszy sens poza przydatnością do budowania wieżowców. Może potrafi nie tylko opisywać świat, ale go nazywać.

wszechświat, nie życie


Komentarze

  1. A ja uwielbiam matematykę! Piszę to z pełną odpowiedzialnością - chociaż nieraz ją przeklinałem, nie ogarniałem rozszerzenia, miałem problemy z zadaniami, brakiem czasu i wkurzała mnie monotonia, czyli funkcje przez pół roku, to jednak zawsze lubiłem ten przedmiot, fajnie było sobie czasami coś "policzyć".

    No cóż, w końcu według Arystotelesa matematyka to II stopień abstrakcji, więc coś na pewno w tym jest :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko zobaczyłam w tytule słowo "matematyka'", od razu zrobiło mi się niemal niedobrze. Okropnie wręcz wspominam moją przygodę z matematyką. Nienawidziłam tego przedmiotu, nie rozumiałam go i nawet nie chciałam zrozumieć. Oczywiście potem ledwo co zdałam z niej maturę, ale jakoś poszło, a teraz tak naprawdę te wszystkie skomplikowane rzeczy nie są mi wcale potrzebne. I jakoś żyję.
    No ale trzymam kciuki, żeby udało ci się chociaż cokolwiek pojąć i żebyś dobrze zdała maturę ;)

    faiithfully.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, skomplikowane zagadnienia nie są aż tak potem potrzebne. Mój nauczyciel mówi tylko, że uczymy się matematyki, bo jest to obowiązkowy przedmiot na maturze i nic więcej o tym nie dodaje.

      Usuń
  3. Ja nie lubiłam matematyki w gimnazjum, a w liceum miałam na poziomie rozszerzonym. Tej rozszerzonej nie zdołałam polubić, ale matematykę na poziomie podstawowym - uwielbiam! Na studiach też mam matematykę i nie przeszkadza mi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Matematyka chyba na zawsze zostanie dla mnie czarną magią.. Pomimo korków nic nie rozumiem :(

    (klik) Mój blog!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja bardzo lubie matematykę :D nigdy nie musialam sie z niej uczyć, wystarczy sluchanie na lekcjach :D
    Mój Blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dużo zależy od nauczyciela i indywidualnych predyspozycji. Masz szczęście, że trafiłaś na jakiegoś rozumnego nauczyciela i potrafisz szybko zrozumieć, o co chodzi w tym wszystkim.

      Usuń
  6. Matematyka to zuo! O.O
    W podstawówce miałam same piątki z matmy, ale jak poszłam do gimnazjum... Przez ponad rok siedzę co 2 dni próbując zrozumieć matmę i nic mi z tego nie wychodzi ;-;

    Mój Blog - Klik!

    OdpowiedzUsuń
  7. Osobiście nie narzekam na matematykę w mojej szkole, mamy całkiem niezłą nauczycielkę, która potrafi większość zagadnień wytłumaczyć w przystępny sposób. :) Najważniejsze to mieć podstawy, bez nich nic nie zrobimy. Chociaż osobiście o wiele bardziej wolę fizykę. Zawiera ona ciekawsze zagadnienia, jest połączeniem przedmiotu ścisłego z przyrodniczym. Najbardziej podoba mi się fizyka od strony teoretycznej, ale obliczenia nie są złe.
    http://zadumam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry nauczyciel od matematyki, który potrafi jasno wyjaśnić, o co chodzi w świecie niekończących się cyfr to podstawa. Ja nie trafiłam na takiego w podstawówce i myślę, że to miało wpływ na moje postrzeganie matematyki. Może gdybym na początku miała jakiś przyjemny start, teraz byłabym matematycznym orłem. ;)

      Usuń
  8. myślę, że do matmy naprawdę trzeba dojrzeć hahah

    zapraszam na nowy post flawlessbananaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za matematyką, ale zawsze miałam z niej dobre oceny, aczkolwiek wymagało to ode mnie większych poświęceń. Obecnie jestem na profilu biol-chem-mat, zatem z matematyką mam teraz dosyć sporo do czynienia, ale jakoś daję radę.

    Pozdrawiam ♥,
    yudemere

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhhh matematyka, moja radość i przekleństwo jednocześnie. Pot, płacz i wyzwiska, czyli jak się jej uczę. Jednocześnie jest to mój przedmiot maturalny, rozszerzony, który pomimo wszystko z jakiegoś dziwnego powodu lubię. Nie zawsze rozumiem na piątkę, ale te wszystkie, kiedyś abstrakcyjne, cyferki mają dla mnie głęboki ukryty sens, którego do końca jeszcze nie pojęłam. Jednak jestem blisko. Chyba. A jak nie to trudno, sama sympatia do przedmiotu mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórych upodobań nie da się wyjaśnić, po prostu pojawiają się, są nie dają żyć i nie chcą się wytłumaczyć.

      Usuń
  11. Też tak mam, że moje oceny z matematyki wahają się pomiędzy trójką a piątką. Żałuję trochę, że nie przykładałam się do tego przedmiotu, też przydałyby mi się korki. Ale co zrobić, jestem humanem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam tu powiedzieć, że jestem trzytysięczną osobą odwiedzającą Twojego bloga, wygrałam coś? :DD

      Usuń
    2. Trójka ma dla mnie szczególne znaczenie. Uważam, że to moja szczęśliwa liczba i zawsze, chociażby nie wiem, co, na nią trafiam i zawsze staje się mi w jakiś sposób przypisana.
      Moja trzytysięczna osobo, która weszła tutaj zobaczyć mój skromny zakątek, przekazuję Ci szczęście i nisko poziom pH! Te nagrody są jak wygranie życia! :D

      Usuń
  12. W podstawówce miałam na koniec trójkę z matematyki. O dziwo, w gimnazjum kończyłam zawsze z czwórką. Albo mi się coś poprawiło, albo po prostu zaczęłam słuchać :D
    Nie lubię tego przedmiotu i mimo że jest "królową nauk" to jakoś po prostu NIE MOGĘ się do niego przekonać.

    http://zaprzedanaduszyczka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Mimo iż wiem, że matematyka, przynajmniej do matury, jest mi jako tak potrzebna, nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego akurat musi mi się przydawać. Kolejną sprawą, która sprawia mi wiele trudności jest sama matematyka- jej prawa, reguły i zasady. Nie masz, nie masz mękom końca! :D

      Usuń
  13. Robisz świetne posty , a ten jest na prawdę mega ;* obserwuje i miło gdybyś Ty również ;* :* justperfectfashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. W pierwszej klasie gimnazjum nie chciałam się uczy, jednak matematyka była jednym z tych przedmiotów które lubiłam i lubię do tej pory. Teraz staram się więcej uwagi poświęcac właśnie na ten przedmiot, ponieważ wiem ,że jestem (dosyc) dobra i nie chcę zmarnowac tego przez lenistwo :)
    Świetny post <3

    niepowaznanastolatka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli rozumiesz matematykę i nie przeraża Cię jej siła, to nie zmarnuj tego! Matematyka daje wiele możliwości tym, którzy ją szanują.

      Usuń
  15. W gimnazjum nie lubiłam matematyki. Był to dla mnie najgorszy przedmiot. Istna udręka. Jednak wszystko zmieniło się w liceum, dzięki świetnej matematyczce, która ukazała tę matematykę z jakieś innej, lepszej strony. Mimo że teraz polubiłam matmę (serio, lubię jak przerabiamy na lekcjach funkcje kwadratowe :P) to i tak nie wiem, czy po maturze chociaż raz z tych wszystkich wzorów itd. skorzystam. Raczej wątpię, żeby przydało mi się wyliczanie delty. :)
    Pozdrawiam serdecznie ;)
    oczamihumanistki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

=> Dziękuję za Twoją opinię, jest ona dla mnie bardzo cenna:)
=> Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny, ale spam od razu usuwam.
=> Jeżeli podoba Ci się mój blog- zaobserwuj, by nie przegapić nowych postów. Nowi obserwatorzy to dla mnie ogromna radość i => motywacja, aby spiąć się i dbać o bloga najlepiej, jak potrafię.
=> Nie bawię się w obserwacje za obserwacje, przykro mi.
=> Podaj tutaj adres swojego bloga, chętnie go odwiedzę :)

Popularne posty z tego bloga

Spełniaj swoje marzenia

Dawno mnie tu nie było

Doręczyciel."Shrek"