Strach ma wielkie oczy
Dziękuję Ci Boże za łazienkę, bo właśnie w tym miejscu zawsze przychodzą mi do głowy najlepsze pomysły. Gdy zamykam się za jej drzwiami, zostając sama ze sobą, i odcinam się od całego zamieszania dnia, myślenia o tych mniej lub bardziej istotnych sprawach oraz utraty wiary w to, że już nie wpadnę na żadne rozwiązanie, to jak na zawołanie mój mózg podaje mi gotową odpowiedź, na którą podświadomość sama już wcześniej wpadła. Tak jakby wśród tych wszystkich zapachów mydeł, żeli i innych dodatków swoje małe święto obchodziła wyobraźnia. Ale te celebracje mają też jedną ogromną wadę- bo moja fantazja lubi też szaleć.
Zwłaszcza po przeczytaniu jakiejś mrożącej krew w żyłach historii. Zwłaszcza po obejrzeniu filmu o tajemniczych morderstwach. Zwłaszcza po poznaniu "prawdy" o kolejnych planach sekt i mistycznych organizacji...
No i zwłaszcza w łazience, bo zostajesz po tym wszystkim sam.
Nagle każdy dźwięk staje się podejrzany i nieważnym staje się to, że pochodzi on z innego pomieszczenia. Bo może wydobywa się on gdzieś stąd. Co chwilę przeglądam się nerwowo przez ramię, żeby upewnić się, że nikt i nic za mną nie stoi. Niespodziewane poruszenie się ręcznika wywołuje palpitacje serca i nic z tego, że to ja go przez przypadek trącam. Przerażające staje się nawet własne odbicie w lustrze- a nuż pojawi się w nim coś nowego. Wszystko przecież wydaje się większe, bardziej intensywne, żywe. Wyimaginowane zjawy i duchy wydają się być częścią tego miękkiego, pieniącego się, słodko pachnącego świata, tworząc wybuchową mieszankę.
Lecz podczas tych łazienkowych przygód przychodzi w pewnym momencie też przebłysk świadomości. Zastanawiam się wtedy, co się stało z moim rozumem, bo zachowuje się jakby był otumaniony. A to tylko dlatego, że strach ma wielkie oczy. Tak wielkie, że przesłaniają cały świat.
A czy każdy z nas nie czuje się czasem tak, jak w tym małym pomieszczeniu? Zastraszony, niepewny, sponiewierany własnymi myślami. Wtedy, gdy cały świat wydaje się być ogromną masą, która napiera na ciebie i przed którą nie możesz uciec. Musisz podjąć jakąś ważną decyzję albo zrobić coś, czego bardzo się boisz, a wydaje się, że nie ma chwili do zastanowienia. I w tym całym amoku musisz działać. Z szeroko otwartymi oczami, które widzą to, co jest najbliżej- każdy szczegół, każde najmniejsze ryzyko pomyłki, ale nie widzą celu. Zupełnie jak w historii Piłata, którą zachwycił mnie Bułhakow.
Ale skoro nie wybiegniesz przerażony z łazienki, bo zjawy to tylko efekt hucznej zabawy wyobraźni, to znaczy, że ten inny rodzaj strachu też można okiełznać. Zmienić jego kształt, tak jak on zmienia perspektywę, bo jest on tylko soczewką, która skupia w sobie wątpliwości, obawy i słabości.
Zwłaszcza po przeczytaniu jakiejś mrożącej krew w żyłach historii. Zwłaszcza po obejrzeniu filmu o tajemniczych morderstwach. Zwłaszcza po poznaniu "prawdy" o kolejnych planach sekt i mistycznych organizacji...
No i zwłaszcza w łazience, bo zostajesz po tym wszystkim sam.
Nagle każdy dźwięk staje się podejrzany i nieważnym staje się to, że pochodzi on z innego pomieszczenia. Bo może wydobywa się on gdzieś stąd. Co chwilę przeglądam się nerwowo przez ramię, żeby upewnić się, że nikt i nic za mną nie stoi. Niespodziewane poruszenie się ręcznika wywołuje palpitacje serca i nic z tego, że to ja go przez przypadek trącam. Przerażające staje się nawet własne odbicie w lustrze- a nuż pojawi się w nim coś nowego. Wszystko przecież wydaje się większe, bardziej intensywne, żywe. Wyimaginowane zjawy i duchy wydają się być częścią tego miękkiego, pieniącego się, słodko pachnącego świata, tworząc wybuchową mieszankę.
Lecz podczas tych łazienkowych przygód przychodzi w pewnym momencie też przebłysk świadomości. Zastanawiam się wtedy, co się stało z moim rozumem, bo zachowuje się jakby był otumaniony. A to tylko dlatego, że strach ma wielkie oczy. Tak wielkie, że przesłaniają cały świat.
A czy każdy z nas nie czuje się czasem tak, jak w tym małym pomieszczeniu? Zastraszony, niepewny, sponiewierany własnymi myślami. Wtedy, gdy cały świat wydaje się być ogromną masą, która napiera na ciebie i przed którą nie możesz uciec. Musisz podjąć jakąś ważną decyzję albo zrobić coś, czego bardzo się boisz, a wydaje się, że nie ma chwili do zastanowienia. I w tym całym amoku musisz działać. Z szeroko otwartymi oczami, które widzą to, co jest najbliżej- każdy szczegół, każde najmniejsze ryzyko pomyłki, ale nie widzą celu. Zupełnie jak w historii Piłata, którą zachwycił mnie Bułhakow.
Ale skoro nie wybiegniesz przerażony z łazienki, bo zjawy to tylko efekt hucznej zabawy wyobraźni, to znaczy, że ten inny rodzaj strachu też można okiełznać. Zmienić jego kształt, tak jak on zmienia perspektywę, bo jest on tylko soczewką, która skupia w sobie wątpliwości, obawy i słabości.
Ja czasem sam wywołuję sobie taki stan strachu. Zupełnie bez powodu nakręcam się, że coś się czai w ciemnym kącie. Szczególnie, jak siedzę sam w domu, przed komputerem, na uszach słuchawki i co najgorsze, tyłem do całego pokoju!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Właśnie to jest najgorsze! :)
UsuńJa w łazience staję się niezwykle twórcza. Serio. Już nawet nie chodzi o przemyślenia i pomysły, bo one też są, ale przede wszystkim o fenomen rozwiązywania nierozwiązywalnego, bo jak nie wiem jak coś zrobić - w łazience wymyślę sposób.
OdpowiedzUsuńGdy mam coś do powiedzenia albo do napisania i nie wiem jak to ująć w słowa - idę do łazienki i po niedługiej chwili wiem jak to dalej ubrać w ładne zdanie.
U mnie często nawet nie jest to jakiś skomplikowany proces główkowania nad daną kwestią, ale nagły impuls, który pojawia się nie wiadomo skąd. Może naprawdę w każdej łazience siedzi COŚ, co potrafi zaczarować mózg? ;)
UsuńJa w łazience się nie boję, Ale zasadniczo z każdego pomieszczenia lubię mieć widok na drzwi, w razie czego ;)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com/
Bo przezorny zawsze ubezpieczony. :)
UsuńWow, a niby zwykła łazienka. Ja kiedyś słysząc szmery w domu poszłam do łazienki. To chyba gorsze! :o
OdpowiedzUsuńCiekawe przemyślenia na temat życia, zostaję u ciebie!
Zaczytanego!
Lepiej nie próbować. :o
UsuńDziękuję za miły komentarz, wiele dla mnie znaczy <3
Łazienka to magiczne miejsce :D
OdpowiedzUsuńAle serio, w łazience można przemyśleć całe swoje życie, wpaść na jakiś bardzo twórczy pomysł, no i jak widać, daje spore pole popisu dla wyobraźni! Rzeczywiście, fantazja może szaleć, zwłaszcza, gdy jest się samemu w domu. Ten pogłos, który często tam jest, też robi swoje ;)
Pamiętam, jak obejrzałam ,,Psychozę", a potem weszłam do łazienki i zrobiło mi się dość nieswojo.
Kiedy muszę zrobić coś, czego się boję, podjąć szybką, ważną decyzję, to właśnie często ogarnia mnie strach. Mam problem z szybkimi decyzjami. Często mam tak, że roztrząsam, jakiego dokonać wyboru i zawsze boję się, że wybiorę źle. Czasem aż mnie to paraliżuje. Przeraża. Na szczęście z tym walczę. Bo przecież strach ma wielkie oczy i nie możemy pozwolić, aby wszystko nam przesłoniły :)
Pozdrawiam ciepło!
P.
Dokładnie! Łazienka wydaje się być taką odciętą od świata enklawą, w której gości spokój i ukojenie, ale czasami zakrada się tam strach- zwłaszcza po obejrzeniu czegoś dramatycznego. ;)
UsuńOstatnio idąc w nocy przez las uświadomiłam sobie, że nie boję się ciemności ani lasu, ale mojego wyobrażenia i swoistego kodu kulturalnego o nim. Podobnie łazienka - ja akurat mam szczególną awersję do luster. Może gdybym nie przeczytała akurat tych książek i nie wysłuchała tych opowieści, nie bałabym się. Pewnie gdybym nie miała wyobraźni, nie bałabym się. Ale wyobraźnia i założenia, że istnieje nie tylko świat materialny, ale też jakiś inny, przenikający nasz świat sprawia, że dręczy cię dziwny, irracjonalny lęk. Ludzie nieustraszeni to albo ci, którzy szalenie nad sobą panują, albo ci pozbawieni fantazji. Reszta musi się bać.
OdpowiedzUsuńKod kulturalny- ważna sprawa! W połączeniu z kreatywnością to mieszanka wybuchowa.
UsuńCzasami mam wrażenie jakby ktoś był ze mną w pokoju. Nie polecam tego uczucia. Nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy z nas musi sobie jakoś okiełznać swoje strachy.
starwarspoland.blogspot.com
Strach paraliżuje i dlatego trzeba jakoś starać się go oswoić, bo inaczej traci się kontrolę nad całym życiem.
UsuńWiesz co - bardzo przyjemnie się czyta to co piszesz. Język polski jest dla ciebie chyba ogromną zaletą :) Osobiście jeśli chodzi o te wszystkie pomysły, fantazje, przemyślenia itd. w łazience, to ja mam tak zawsze w łóżku przed spaniem - to również ma wadę... Bo śpię przez to z ok. 2 h mniej. Jeśli chodzi o ten "strach" związany z wyjściem łazienki, jak i w innych sytuacjach - u mnie ten strach zaczął się dopiero jak miałam 9 lat - po śmierci mojej kochanej babci... i trwa aż do dzisiaj.
OdpowiedzUsuńJa natomiast zapraszam do siebie - http://ewapilv.blogspot.com
Przykro mi z powodu śmierci Twojej babci. :( Myślę, że może to właśnie śmierć ukochanej osoby sprawiła, że zaczęłaś się bać, bo to trudne doświadczenie, podczas którego człowiek zaczyna zastanawiać się nad światem metafizycznym, w którym tkwi większość naszych lęków.
UsuńDziękuję za miłe słowa, naprawdę wiele dla mnie znaczą! <3
O tak, łazienka to istne źródło natchnienia ;D.
OdpowiedzUsuńHorrorów nie oglądam, ale jak usłyszę straszną historię to mój mózg płata mi figle przez jakiś tydzień. Wszędzie kogoś widzę i wszędzie kogoś słyszę. Ale masz rację, strach blokuje racjonalne myślenie. No i szybko się traci nad nim kontrolę.
Mam za to koleżankę, która zasypia przy piosenkach z horrorów. Chyba coś z nią nie tak :P.
Świetna nazwa, pozdrawiam! :D
Sowa
Wow. Napisać taki tekst o samej łazience? - szacunek! Jestem pod dużym wrażeniem. Wpadłem tutaj pierwszy raz, ale chyba zostanę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńhttp://subiektywniekrystix.blogspot.com/ - zapraszam do mnie :P