"Najtrudniejszy pierwszy krok"
Brakowało mi tego pustego pola, które mogę zapełnić tak, jak chcę- odpowiednimi słowami ubranymi w prostą czcionkę, symetrycznym układem i doprawionymi pasującą do nich grafiką. Dlatego nadal się zastanawiam, dlaczego tak długo zwlekałam, aby dodać tu kolejny tekst i myślę, że należą się Wam pewne słowa wyjaśnienia- jeżeli jeszcze ktoś mnie tu pamięta. ;)
Jak łatwo można zauważyć, przestawałam być aktywna na blogu wtedy, kiedy kończyły się okresy wakacyjnej laby i musiałam wracać do szkolnej codzienności. Jak to bywa na początku roku, wymyślałam sobie ambitne plany i całą energię, którą nabywałam przez lato, wykorzystywałam właśnie do nauki. Z czasem coraz bardziej odcinałam się od bloga
i jakoś bałam się tu wrócić. Straciłam motywację, wiarę w to, co tu robiłam, inspirację. No i tak wyszło.
i jakoś bałam się tu wrócić. Straciłam motywację, wiarę w to, co tu robiłam, inspirację. No i tak wyszło.
Teraz znowu mam wakacje, ale już dłuższe, bo pomaturalne. W końcu mam dużo wolnego czasu, a nie mam raczej żadnych ograniczeń, dlatego chcę spróbować tu wrócić. Nie wiem jednak, czy będę regularnie pisać, ale postanowiłam, że tym razem nie będę robiła nic na siłę i wbrew sobie- będę pisać tak często, jak będę chciała i o tym, o czym chcę, aby być zadowolona z własnej pracy, bo na tym ma polegać blogowanie.
Myślałam też o tym, aby całkowicie usunąć tego bloga i założyć nowego, aby zacząć od początku, z czystą kartą, ale nie chcę odcinać się od przeszłości. Łatwo jest coś zniszczyć i zapomnieć, ale lepiej jest coś naprawić, mimo że to ciężkie zadanie. A najtrudniejszy jest pierwszy krok, który właśnie zrobiłam. I dlatego też dzisiaj, zamiast grafiki, polecam Wam piosenkę, której refren zawsze przypomina mi o tym, że warto odbudowywać.
Cieszę się, że Ci się udało!
OdpowiedzUsuńChyba jakaś wielka fala powrotów blogowych nam się szykuje - najpierw ja, teraz Ty. Przyznam się, że też chciałem zakładać nowego bloga, ale w ostatniej chwili się rozmyśliłem - po co odcinać się od czegoś co było? Z tą motywacją to sama wiesz jak jest - różnie. I myślę, że nie ma co się zmuszać do tego, żeby wrzucać posta powiedzmy raz na tydzień. Ja próbowałem się zmuszać i wyszło z tego tylko tyle, że musiałem kompletnie porzucić bloga prawie na rok. Na nowy początek - życzę Ci dużo weny do pisania i inspiracji :D
Pozdrawiam!
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Gdy zbierałam się do powrotu, zajrzałam na blogi, które obserwuję i okazało się, że prawie każdy z nich jest od roku nieaktywny! Przydałaby się taka większa fala. ;)
UsuńDziękuję za komentarz, wiele dla mnie znaczy! :D