Dawno mnie tu nie było
Dawno mnie tu nie było. Początkowo na blogowanie brakowało mi czasu, a potem zapomniałam już, jak wygląda prowadzenie bloga i nic mnie nie zachęcało do pisania. Czas jednak płynął, pojawiały się nowe sprawy i myśli, którymi chciałam się podzielić. Czasem coś napisałam. Zmuszałam się, żeby wystukać na klawiaturze kilka liter, chociaż dokładnie nie wiedziałam, co chcę przekazać. Oprócz jednego kluczowego zdania nie wiedziałam, jakich wyrazów użyć. Co powiedzieć. Nie płynęłam po bezkresnym oceanie słów na stabilnej tratwie myśli tak jak zazwyczaj to robię. I to był błąd. Od początku wiedziałam, że teksty, do których się zmuszałam są niejasne i zawikłane, a przy tym bez wartości. Nie takie, jakie chciałam, żeby były. Dzisiaj je usunęłam.
Nie chcę, żeby był to post w stylu "wielki powrót" lub "nowy rok- nowa ja". Nie zakończyłam żadnego etapu ani żadnego nie zaczęłam. Zatęskniłam po prostu za wypisaniem się, wylaniem potoku słów na jakiś mniej lub bardziej błahy temat. Po to też założyłam bloga- żeby nauczyć się kontrolować myśli i kierować nurtem wyrazów, które bezładnie zderzają się między sobą w mojej głowie tak, by płynęły do jednego celu. Więc jak mogłabym to porzucić? Każdy tekst czegoś mnie nauczył i do każdego mam jakiś sentyment, może poza Ogarniaczem i O zmianach, które właśnie usunęłam. To nawet zabawne. Gdy teraz myślę na przykład o recenzji Blondynki na językach robi mi się wstyd, że oceniłam coś, czego jeszcze nie wypróbowałam na tyle, aby móc wyrazić obiektywną ocenę, ale kiedy czytam ten tekst, coś kuje mnie w sercu. Mimo iż może to głupie, ale jest m o j e. To ja kiedyś to napisałam. Teraz też mogłabym to zrobić. A teraz już wiem, gdzie popełniłam błąd, który sprawił, że zniechęciło mnie pisanie. Zmuszanie się do stworzenia tekstu o temacie, do którego nie jestem całkowicie przekonana sprawiło, że straciłam wiarę w to, co piszę.
Może zrobiłam sobie przerwę, a może już tylko tak będę pisać, raz na pięć czy sześć tygodni. Ale tylko w ten sposób będę pisała tak, jak chcę, o czym chcę i kiedy chcę. I wtedy Sztuka parzenia herbaty będzie naprawdę m o j a. Szczera, autentyczna i prawdziwa. Nie będę korzystać z narzędzi poetów i tworzyć sztuki, ponieważ nie mam takich aspiracji, tylko pisać o tym, o czym myślę i o tym, co widzę, bo to sprawia, że czuję się lepiej sama ze sobą. I tyle.
Nie chcę, żeby był to post w stylu "wielki powrót" lub "nowy rok- nowa ja". Nie zakończyłam żadnego etapu ani żadnego nie zaczęłam. Zatęskniłam po prostu za wypisaniem się, wylaniem potoku słów na jakiś mniej lub bardziej błahy temat. Po to też założyłam bloga- żeby nauczyć się kontrolować myśli i kierować nurtem wyrazów, które bezładnie zderzają się między sobą w mojej głowie tak, by płynęły do jednego celu. Więc jak mogłabym to porzucić? Każdy tekst czegoś mnie nauczył i do każdego mam jakiś sentyment, może poza Ogarniaczem i O zmianach, które właśnie usunęłam. To nawet zabawne. Gdy teraz myślę na przykład o recenzji Blondynki na językach robi mi się wstyd, że oceniłam coś, czego jeszcze nie wypróbowałam na tyle, aby móc wyrazić obiektywną ocenę, ale kiedy czytam ten tekst, coś kuje mnie w sercu. Mimo iż może to głupie, ale jest m o j e. To ja kiedyś to napisałam. Teraz też mogłabym to zrobić. A teraz już wiem, gdzie popełniłam błąd, który sprawił, że zniechęciło mnie pisanie. Zmuszanie się do stworzenia tekstu o temacie, do którego nie jestem całkowicie przekonana sprawiło, że straciłam wiarę w to, co piszę.
Może zrobiłam sobie przerwę, a może już tylko tak będę pisać, raz na pięć czy sześć tygodni. Ale tylko w ten sposób będę pisała tak, jak chcę, o czym chcę i kiedy chcę. I wtedy Sztuka parzenia herbaty będzie naprawdę m o j a. Szczera, autentyczna i prawdziwa. Nie będę korzystać z narzędzi poetów i tworzyć sztuki, ponieważ nie mam takich aspiracji, tylko pisać o tym, o czym myślę i o tym, co widzę, bo to sprawia, że czuję się lepiej sama ze sobą. I tyle.
Bardzo mądra decyzja :) Pisanie "na siłę" nie ma sensu, bo albo zniechęcisz się Ty, albo czytelnicy bloga. A skoro to Twoje miejsce w internecie, to Ty tu rządzisz. Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńPoszerzając horyzonty - Klik!
Tak, ja tu rządzę i teraz będzie tak, jak chcę, aby było! :D Dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńNawet jakby to był "wielki powrót" lub "nowy rok-nowa ja", to i tak nie byłoby w tym nic złego! ;d Ja czasem miewam różne dylematy, jednym z nich jest zwątpienie czy to wszystko ma sens, czy klepać posta, a może odpuścić jakiś temat... Z drugiej strony, jakby każdy bloger pisał tylko kiedy przyjdzie natchnienie i prawdziwa chęć, to nikt by do niczego nie doszedł. Wenę trzeba stymulować ciągłym pisarstwem, nie mówiąc już o korzyściach płynących z rozwijania warsztatu! ;)
OdpowiedzUsuńwww.kulturaifetysze.blogspot.com
Chyba masz rację. Bez ćwiczenia nie osiągnie się celu. Będę o tym pamiętać. :)
UsuńFajnie, że wróciłaś :D
OdpowiedzUsuńCzasami takie przerwy, nawet nieplanowane, są potrzebne.
Mam nadzieję, że uda Ci się odnaleźć w blogowaniu "to coś", co przyciągnęło Cię tu wcześniej, kiedy zakładałaś bloga :D
Pozdrawiam i życzę wesołych świąt!
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że tak się stanie. ;)
UsuńNajważniejsze, żeby tobie odpowiadało to, co piszesz. Nie ma sensu do niczego się zmuszać, bo, jak sama stwierdziłaś, wtedy to nie będzie Twoje.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz wpadać tutaj częściej, niż raz na kilka tygodni :)
Swoją drogą, pod tym postem wszystkie komentarze (oprócz moich odpowiedzi) są przyozdobione zdjęciami blogerów. :D
UsuńŻyczę weny i natchnienia! Dobra decyzja, nawet jeden post na 5 czy 6 tygodni, ważne, żeby był dobry :) zawsze lubiłam sztukę parzenia herbaty i szkoda, że wpisy będą pojawiać się tak rzadko, ale no cóż! Liczę na powrót i trzymam kciuki za więcej postów :)
OdpowiedzUsuńAlicjonada.blogspot.com
:******** Dobrze, że dodałaś ten wpis, przynajmniej wiadomo co i jak :)
OdpowiedzUsuńkażdą Twoją decyzję zaakceptuję i jak najbardziej popieram, pisanie przez przymus nie jest niczym dobrym.
życzę weny i jak największej wewnętrznej potrzeby, żeby blogować o tym co teraz dla Ciebie ważne.
Pozdrawiam i zapraszam :)
stylowana100latka.blogspot.com - KLIK
Powinno się pisać dla przyjemności, bez presji, aby tworzyć właśnie i dokładnie to co się chce :)
OdpowiedzUsuńA wracanie do tego co się kiedyś pisało bywa pouczające, a często wywołuje też napady śmiechu ;D
Pisanie "na siłę" nic nie wnosi lepiej żebyś pisała raz na te kilka tygodni niż codziennie "lała wodę" w postach kompletnie bez sensu. Co do posta, bardzo spodobało mi się jakim językiem piszesz i z pewnością odwiedzę Twojego bloga jeszcze nie raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło (:
Moje skromne progi
Nie ma sensu zmuszać się do pisania :) Owszem, trochę szkoda, że rzadko piszesz, ale przecież nie chodzi o ilość, a o jakość :) Pozdrawiam cieplutko :*
OdpowiedzUsuńMój Blog - klik!
Dobrze, że przemyślałaś parę spraw i wrócilaś. Pisanie na siłę nigdy nie ma sensu. Ja też to zrozumiałam z czasem/Karolina
OdpowiedzUsuńDwie Perspektywy Blog
Pisanie na siłę nie jest dobre! Tak jak mówisz, lepiej pisać rzadziej, ale z pasją!
OdpowiedzUsuń>>flawless-space<<
Najważniejsze jest to, aby być zadowolonym z tego, co się tworzy. Jeśli ktoś stara się nna siłe wrzucić jakiś tekst, bo już dawno tego nie robił... Cóż, nic z tego zazwyczaj nie wychodzi. Wiem jak jest, sama kiedyś zaczynałam - bywało naprawdę ciężko. Posty pojawiały się co miesiąc, co dwa. Nigdy systematycznie, ,ale zawsze takie, jakie chciałam - dobre. I chociaż teraz bym je pozmieniała to nie robię tego, bo przecież to kawał mojej przeszłości (jakby nie patrzeć czteroletniej).
OdpowiedzUsuńNie ma co się zmuszać to pisania. Pisanie ma być przyjemnością, ma dawać radość, ma pomagać, gdy tego potrzebujemy. Pisanie na siłę nigdy nie było dobre, bo wychodzi coś sztucznego.
Pozdrawiam :) i zapraszam do siebie:)
http://somethingdiffernet-imagine.blogspot.com/
Nie warto pisać na siłę :)
OdpowiedzUsuńveronicalucy.blogspot.com
facebook.com/Veronica-Lucy-1640180546233277/?ref=hl
to Tobie musi się podobać to, co piszesz. my, czytelnicy, oczywiście jesteśmy ważni ale widać na milion kilometrów, jak ktoś pisze pod przymusem. odrzuć taką myśl i wracaj do nas spokojnie;)
OdpowiedzUsuń