Wspomnienie przyszłego dnia

Dzisiaj pierwszy raz od dwóch miesięcy jechałam do mojej szkoły. Na przystanku podchmielona para- niezbyt okrzesana kobieta i mężczyzna na wózku, obydwoje po przejściach, z bliznami na całym ciele i tanimi tatuażami, które choć mimo głębokiego przekazu, który miały nieść, nigdy dobrze nie wyglądają, ubrani w brudne, znoszone dresy sprzed dwudziestu lat- zaproponowali mi adopcję szczeniaka labradora, Kuby, spokojnie leżącego na kolanach jego dotychczasowego pana. Podziękowałam. Gdy starsza pani, która siedziała obok, zwróciła parze uwagę, kiedy ci zaczęli pić alkohol, również podziękowałam za udział w akcji uczenia kultury i zapoznania z prawem. Życie jest mi jeszcze miłe. Dojechałam cała do miasta, gdzie przesiadam się w inny autobus, wybrałam inny niż ten, którym mam w zwyczaju jeździć. Na placu jednak wsiadłam w 58, bo tam nie mam już wyboru. Przyjechał zapchany jak nigdy.

Ciężko było mi z niego wyjść, ciężej niż zazwyczaj. Tym bardziej, że nie miałam ochoty oglądać szkoły, do której od przyszłego tygodnia będę chodzić codziennie. Obudził się we mnie uczniowski leń, nienawidzący miejsca zabierającego mu cenny czas. Gdyby tylko przestrzeń mogła posiąść minuty. Ale szłam, bo tak trzeba. Szłam na próbę spektaklu, który razem z kilkoma znajomymi z klasy i z amatorskim teatrem wystawimy drugi raz. Takie próby nie są aż tak męczące i dołujące jak wtedy, kiedy pracujemy nad czymś nowym, lecz mimo wszystko czuję się na nich źle. Teatr nie jest dla mnie. 

Aż przeszłam przez pasy. Zauważyłam, jak wiele się zmieniło przez te dwa miesiące. Nie ma już warzywniaka, teraz zawieszono nowe szyldy, a zza witryny widać zupełnie inne wnętrze. Budynek, w którym była filia biblioteki miejskiej i w którego oknach od stycznia wisiała kartka ze smutną wiadomością, że przeniesiono siedzibę wypożyczalni, tym razem rzeczywiście przechodzi remont. Na przystanku nieco inny rozkład jazdy, wakacyjny. Za rok nie zobaczę tego miejsca w takim stanie. Za rok o tej porze mnie tu nie będzie, a za dwa lata, pewnie będę poznawać zupełnie nowe okolice.

Mijałam te same obdrapane stuletnie kamienice, szłam tym samym co zawsze wybitym chodnikiem. Widziałam staruszków takich jak wszędzie, którzy mogliby mieszkać w tym mieszkaniu albo tym wyżej. Każdy, kto tędy przechodzi, czuje też atmosferę miejskiego londynku, osiedla przesiedlonych w te okolice w latach 50' Romów. Podobno jest tu dosyć niebezpiecznie, ale melancholijne koty takie jak wszędzie, śledzące każdy ruch na ulicy pilnują porządku. Przez jakiś czas tak będzie wyglądać mój każdy ranek. Droga tym chodnikiem.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam moją szkołę, wiedziałam, że to tutaj chcę się uczyć. Coś magnetycznego ma w sobie ta okolica, w której historia miesza się z dzisiejszą rzeczywistością. Niby to miejsce na mapie, do którego trudno się dostać, a z którego wszędzie jest blisko. Przepiękny kanał, który widzimy z każdego okna, gdy mamy zajęcia po tylnej stronie budynku. Otaczające szkołę stare, zniszczone kamienice. Drzewa rosnące przed wejściem, z których jeszcze ani razu nie spadł na mnie żaden liść. I sam budynek szkoły- stary, z historią i duszą, dzięki którym czuję się w niej dobrze. Chociaż zazwyczaj brakuje nam ławek na korytarzach, ściany są utrzymane w nieco szpitalnej konwencji sprzed trzydziestu lat, wiszące plakaty reklamują serwisy internetowe modne pięć lat temu, a sale są za małe dla trzydziestu kilku osób, mnie się ona podoba i nie do końca potrafię to wyrazić. Świadomość, że spędzę w tym budynku jeszcze dwa lata, jest magiczna, bo nie czuję się w niej jak jedyna, tylko jak jedna z wielu historii, które miały tu miejsce.

Od tego, jak widzimy szkołę zależy też, z jakimi ludźmi mamy w niej do czynienia. Nie zawsze jest idealnie, niektórych nie lubię, a niektórych bardzo cenię i uczę się od nich, ale przecież tak jest w każdym miejscu, w każdej sytuacji, w każdym okresie. Spotkałam tutaj ludzi, z którymi lubię rozmawiać, śmiać się, marudzić, trudzić się, stresować, uczyć i na tym chyba najbardziej mi zależało, bo tak wyobrażałam sobie liceum. Każda szkoła ma jakąś skazę, ale ja wybrałam tę, która ma, dla mnie, najmniejszą. Wiem, że będę mieć z tego miejsca miłe wspomnienia.

Nie wiem, czy ten post ma jakiekolwiek znaczenie, ale gdy znalazłam się dzisiaj w mojej szkole, stwierdziłam, że muszę coś o niej napisać. Naprawdę ją lubię, chociaż chyba nikt z mojego otoczenia nie podziela mojego zdania. Doszłam do wniosku, że wybór odpowiedniej dla siebie szkoły jest warunkiem spokoju w kwestii nastoletniego życia, a spokój jest potrzebny do szczęścia, dlatego chcę Wam go życzyć w nowym roku szkolnym. To była kolejna notka z serii "jak przetrwać szkolną wojnę" z, pewnie wydającą się nie do zrealizowania radą- lubić swoją szkołę.

Komentarze

  1. Bardzo przyjemny post. Ja też bardzo lubiłem swoją szkołę - budynek z historią. Szkoda, że uczniowie sprawili, że jednak szkoły nie będę zbyt miło wspominał, to jednak za samym budynkiem czasem tęsknię. Zawsze odzywa się we mnie melancholia w takich momentach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Budynki potrafią wpływać na emocje czasami bardziej niż ludzie czy wydarzenia. Ich mury stają się fundamentami wspomnień.

      Usuń
  2. Ważne, aby polubić swoją szkołę ;).
    Obserwuję od jakiegoś czasu :).

    Pozdrawiam cieplutko,
    Do what you love - klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy łatwiej jest rano wstawać, by do niej przychodzić. ;)

      Usuń
  3. Hey !
    Bardzo podoba Mi się blog fajny:)
    Obserwuję i nie ukrywam że byłabym wdzięczna gdybyś się odwdzięczyła tym samym
    karlyss-karlyss.blogspot.com
    z Góry dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obserwuję blogi, które mi się podobają, nie trzymam się zasady "obs za obs".

      Usuń
  4. Bardzo ciekawy post, zaintrygował mnie! Ja również lubię swoje liceum, bardzo dobrze się tam czuję, cieszę się że je wybrałam :)
    Świetnie piszesz, naprawdę, jestem pod wrażeniem!

    thousand-miles-to-heaven.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najważniejsze, by być pewnym swojego wyboru.
      Dziękuję bardzo xx

      Usuń
  5. fajny post! :) Ja swojej szkoły nie lubiłam, tzn podstawówki - wszystko zniechęcało począwszy od nauczycieli skończywszy na uczniach. Zaś liceum - bardzo dobrze wspominam i chętnie bym wróciła do niego jeszcze :) Pomogłabyś mi? Poklikałabyś na mojej stronie? Mój blog - twoimioczami / przesyłka od dresslink

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie przepadałam za moją podstawówką, źle się w niej czułam. Gimnazjum naprawdę mi się podobało, a teraz jestem na początku mojej licealnej drogi, ale wiem, że będę mieć z niego wiele miłych wspomnień.

      Usuń
  6. uwielbiam czytać Twoje posty ! tak przyjemnie się je czyta :)

    flawlessbananaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Takie słowa dają mi ogromną radość i satysfakcję, tak ogromną, że nie potrafię się odwdzięczyć prostymi słowami. xx

      Usuń
  7. Ja nie lubię swojej szkoły, ale jeszcze tylko ten rok! :)
    Poszerzając horyzonty - Klik!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym samym zdaniem pocieszaliśmy się w gimnazjum, gdy było nam źle i muszę przyznać, że dodawało to nam otuchy. Jeszcze tylko rok! Rok to przecież niewiele.

      Usuń
  8. Hm...ogólnie to za szkołą nie przepadam, chociaż teraz ją przenoszą, zobaczymy co z tego wyniknie :) Jednak klasę i tak mam z lekka dziwną, ale przeżyję ostatni rok w gimnazjum ^^
    ROZDANIE NA BLOGU!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni rok gimnazjum jest chyba wszędzie magiczny. Magiczny, bo ostatni. ;)

      Usuń
  9. zwykle jak widze taki długi tekst to w połowie mnie on nudzi. A tutaj proszę, piszesz tak świetnie.. Jak bym czytała jedną z lepszych książek. A uwierz mi uwielbiam czytac i jestem dość wybredna jeśli chodzi o autorów.
    Sama nie wiem czy dobrze wybrałam jeśli chodzi o szkołę średnią. Oczywiście jeżeli zdam maturę z zadowalającym wynikiem będę mogła spokojnie powiedzieć 'Tak, to był dobry wybór' ale teraz jestem ciągle niepewna.
    Jeśli chodzi o wygląd szkoły to moja wygląda tak samo. Dodatkowo internat w którym zresztą mieszkam. Przechodząc wieczorem korytarzem czuje się jak w szpitalu.
    Rozpisałam się ale tak właśnie chciałam zrobić. Należy Ci się jakiś dłuższy komentarz po tak świetnym tekscie

    zapraszam do mnie http://magdawiglusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za tak miły komentarz! :)
      Matura to dla jeden z najważniejszych aspektów wyboru szkoły, ale skoro nawet najlepsza szkoła ma w sobie coś nie tak, to zawsze pozostanie pewien niesmak, lecz maturę trzeba zdać.

      Usuń
  10. B.fajnie piszesz ;)
    Www.xcallmechanelx.blogspot.com
    Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  11. uwielbiam twoje wpisy. są takie inspirujące *.*

    http://creativetypehere.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Przecież już mnie obserwujesz... ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny post, bardzo ciekawy fajnie się czyta ;)
    Genialny blog :)
    Mój Blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja teraz idę do pierwszej klasy liceum. Jestem ciekawa jak to będzie :)

    http://labei357.blogspot.com/2015/08/bransoletka-od-soufeel.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny post ;)
    http://swiatany.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo miło było mi przeczytać ten post. Zawierał w obie tyle nostalgii i emocji, że nie sposób było się od niego oderwać. No i te opisy też całkiem przyjemne, może za mało ich, jak na moje wymagające serducho, ale na pewno były dobre, bo jednak sobie wszystko wyobraziłam.
    Jest w tym opowiadaniu opisana jakaś taka maniera dzisiejszego społeczeństwa. Wiecznie gdzieś śpieszymy, wiecznie pędzimy zatloczoną komunikacją miejscą, wiecznie robimy coś, czego i tak nie lubimy. Mijamy w biegu potrzebujących, gardzimy nimi, albo znowu współczujemy (rzadziej). Tworzymy sobie dziwny świat, który cały czas ewoluuje, zmienia się na naszych oczach, ale my dostrzegamy to dopiero po jakims czasie. Po odpoczynku... Zauważamy zmiany, gdy na chwilę się zatrzymamy. A o zatrzymanie się strasznie ciężko.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, a nuż Ci się spodoba:)
    somethingdiffernet-imagine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świat gna coraz prędzej, a my musimy się do tego dostosować. Warto jednak czasami zatrzymać się i zobaczyć, co słychać u innych, niż patrzeć tylko na siebie. :)

      Usuń
  17. Siedzę już tak około 15 minut i nadal nie wiem co napisać. To było tak świetne, że zaczęłam się zastanawiać, czy ja kocham moją szkołę. Odpowiedź brzmi: Nie. Może dlatego, że nie miałam wyboru, musiałam pójść do tego gimnazjum, w którym obecnie się uczę. Nie ja decydowałam, gdzie będę się kształcić, tylko rodzice. Po części ich rozumiem. Następna szkoła znajdowałaby się 20 km z mojego domu, więc trudno by było tak spędzać godzinę dziennie w busie. Ale liceum już w stu procentach mogę sama wybrać, jeżeli tylko mnie przyjmą i już nie mogę się doczekać, choć to 40 minut drogi, myślę, że będę mieszkać w internacie.

    Szukam takich właśnie blogów jak Twój, niestety nie bardzo mi się to udaje, więc cieszę się, że tu wpadłam Xx

    ZAPRASZAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idź tam, gdzie chcesz. Nie zwracaj aż takiej uwagi na kilometry. Chyba ważniejsze jest samopoczucie i korzyści, jakie daje lepsza szkoła, niż odrobina czasu, lecz trzeba przyznać, że dojazd jest ważny.

      Usuń
  18. Wspaniały blog! :) Obserwuję ♥
    Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam: wanko-no-sekai.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny post! Naprawdę przyjemnie się czyta!

    Mój Blog - klik!

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny post. Także byłam dziś pierwszy raz od 2 miesięcy w szkole, ale najchętniej bym do niej nie wracała. Jeszcze nigdy na żywo nie widziałam żadnej kamienicy i do tego teraz zdałam sobie z tego sprawę
    U mnie nowy post, zapraszam

    http://odbicie-lustra.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały post. Masz świetną nazwę bloga, bardzo kreatywna.
    zapraszam do siebie: http://blue-alaska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nazwę wpadłam przypadkiem, zanim jeszcze postanowiłam założyć bloga, lecz chodziła za mną przez długi czas, aż gdy założyłam Sztukę parzenia herbaty- wybór nazwy był oczywisty, choć spontaniczny. ;)
      Dziękuję za miłe słowa xx

      Usuń
  22. Bardzo ciekawie to wszystko opisałaś. Mając zły stosunek do miejsca, w którym przebywamy, bocząc się na coś, na co nie mamy wpływu- tracimy. Niestety, choć w życiu często trzeba wybierać, nie wszystko jest zależne od nas. Trzeba się poddać temu prądowi i znaleźć w nim miejsce dla siebie. Szkołę da się lubić, jak najbardziej :)
    Opowiastki Prawdziwe (klik)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

=> Dziękuję za Twoją opinię, jest ona dla mnie bardzo cenna:)
=> Każdy komentarz jest dla mnie bardzo ważny, ale spam od razu usuwam.
=> Jeżeli podoba Ci się mój blog- zaobserwuj, by nie przegapić nowych postów. Nowi obserwatorzy to dla mnie ogromna radość i => motywacja, aby spiąć się i dbać o bloga najlepiej, jak potrafię.
=> Nie bawię się w obserwacje za obserwacje, przykro mi.
=> Podaj tutaj adres swojego bloga, chętnie go odwiedzę :)

Popularne posty z tego bloga

Piękno w pianie

Spełniaj swoje marzenia