Wspomnienie przyszłego dnia

Dzisiaj pierwszy raz od dwóch miesięcy jechałam do mojej szkoły. Na przystanku podchmielona para- niezbyt okrzesana kobieta i mężczyzna na wózku, obydwoje po przejściach, z bliznami na całym ciele i tanimi tatuażami, które choć mimo głębokiego przekazu, który miały nieść, nigdy dobrze nie wyglądają, ubrani w brudne, znoszone dresy sprzed dwudziestu lat- zaproponowali mi adopcję szczeniaka labradora, Kuby, spokojnie leżącego na kolanach jego dotychczasowego pana. Podziękowałam. Gdy starsza pani, która siedziała obok, zwróciła parze uwagę, kiedy ci zaczęli pić alkohol, również podziękowałam za udział w akcji uczenia kultury i zapoznania z prawem. Życie jest mi jeszcze miłe. Dojechałam cała do miasta, gdzie przesiadam się w inny autobus, wybrałam inny niż ten, którym mam w zwyczaju jeździć. Na placu jednak wsiadłam w 58, bo tam nie mam już wyboru. Przyjechał zapchany jak nigdy. Ciężko było mi z niego wyjść, ciężej niż zazwyczaj. Tym bardziej, że nie miałam ochoty oglądać szkoły, do k...